Podpisuję się za wywaleniem MOTSów. Przynajmniej wywaleniem MOTSów z WCL. Koleś z Timura Wschodniego, zgarniający 7 z rzędu dublet zawsze będzie miał przewagę nad Tajem lub Polakiem.
Idea MOTSów jest ogólnie dobra, ale nie w GKO z małą liczba aktywnych graczy i z leniwym adminem.
Najlepiej sprawdzałaby się w dużej społeczności (sokker, hattrick, a nie GKO), żeby userzy z niższych lig mieli frajdę z gry w pucharze Polski.
Nie pamiętam, czy w hattricku były MOTsy. W każdym razie, mniej więcej w 2005, 2006 r. grałem w hattricku pełnym aktywnych graczy VIII lidze, a potem w VI lidze (maks V liga była
. Zacząłem w chyba w 14 sezonie, a przestałem grać po paru latach jak ekonomia wywróciła się do góry nogami.
Największą radochę miałem, gdy jako jeden z nielicznych przedstawicieli niskich lig dochodziłem do 7 abo 8 rundy w 2 może 3 sezonach. Warto wspomnieć, że puchar w hattricku różnił się od pucharu w GKO. Klub ze szczytu rankingu, grał z najsłabszą drużyna. Jeżeli jakiś kopciuszek z VIII ligi przedarł się do 5 (nie pamiętam dokładnie), może 6 rundy, musiał grać z mistrzem Polski.
Mój zespół był wtedy jak cytryna, którą wyciskałem tak mocno, że zostawała sama skórka z resztkami miąższu. : P Moje sukcesy były absolutnym szczytem moich możliwości, ale jeszcze większy kozak był z mojej ligi (chyba CWKS Rembertovia). Gość olewał ligę i nastawiał się w każdym sezonie na puchar. Jako koleś z szóstej ligi chciał wygrać Puchar Polski! I moim zdaniem zasługiwał na to trofeum. W rankingach kasy był na samym szczycie (chyba grubo ponad 100 mln, co w tamtym czasie przed załamaniem całej ekonomii hattricka było bajońską sumą), miał zarąbisty zespół, ale mimo to skupywał nowych przed dalszymi rundami pucharu - najdroższych graczy na TL albo tanich mutantów (zawodnicy lepsi jak Prihoda w GKO, powiedziałbym, że CA 15, ale z tą różnicą, że ich tygodniowa pensja była prawdopodobnie większa niż roczny budżet nowego klubu). Bardzo kibicowałem swojemu ziomalowi z tej samej ligi - CWKS Rembertovi (o ile dobrze pamiętam nazwę). Taki sam bidulec jak ja i kilkanaście tysięcy innych żółtodziobów z niskich lig (od 6 l. w dół), a mimo to mógł walczyć jak równy z równym z kolesiami z ekstraklasy, którzy zaczęli grać parenaście sezonów wcześniej. Niestety Rembertovia miał nie fart i w dalszych rundach przegrywał z II lub III ligowcami, mimo że na papierze był od nich lepszy.
(Może CWKS Rembertovia zdobył puchar po tym jak ja zrezygnowałem).
PS. Pamięta ktoś tamte czasy hatricka albo dalej gra? Jak jest teraz z ekonomią?